Cześć Odlotowa Mamo! 

Wierzę, że Ty, Twoje plany, cele i wyzwania podjęte w styczniu macie się dobrze. A nawet jeśli nie wszystko idzie tak, jak sobie zaplanowałaś, bo ktoś obudził się rano z katarem, co przeorganizowało Twój dzień, to przybij mi piątkę, wypij melisę z pigwą, wytrzyj gile i pomyśl sobie… już luty! Wiosna coraz bliżej. 

Jest co świętować i o tym właśnie w drugim artykule z cyklu – Rok z Odlotową Mamą. 

Luty to miesiąc ferii i karnawału, bardzo długiego w tym roku. Bardziej jednak niż brokatów, konfetti, szpilek i hucznego balu, życzę Tobie świętowania tak po prostu, na co dzień… 

Z radością,

jaką okazują dzieci, gdy wypadł im ząb mleczny (próbowałam ostatnio taką wskrzesić u siebie przed wizytą u dentysty).

Z miłością,

jaką całujesz na dobranoc swoje śpiące dziecko i czule przykrywasz po raz 56, bo znowu się rozkopało 😉 Aaaa! To stąd ten katar!

Z wdzięcznością,

jakiej życzę Tobie z każdej, absolutnie każdej chwili, sprawy, rzeczy… 

Ja ostatnio poczułam niesamowitą wdzięczność za… prąd i wodę. Po ostatnich wichurach nie było ani tego, ani tego. Tak więc czekaliśmy –  nie do końca czyści, pachnący, ubrani “na cebulkę”, bo ogrzewania też nie było, z suchym prowiantem na śniadanie i nadzieją, że już za chwilę będzie jasno, ciepło, włączę radio, zrobię herbatę, zastawię zmywarkę, umyję się… bardzo przyziemne marzenia 😉 I tak się faktycznie stało! To był taniec radości, trening cierpliwości i w sumie bardzo ważna lekcja, bo naprawdę planowałam tamtą niedzielę inaczej.

Z pozytywnymi myślami.

Wiem, że czasami trudno to praktykować, zwłaszcza, gdy na drodze szklanka, zaspa, albo błoto, a Ty usiłujesz wyjechać, jest pod górkę, troje dzieci z tyłu, a samochód nie do końca chce współpracować…

Myślisz, myślisz, myślisz… prawie jak Kubuś Puchatek 😉 O ile ten Miś o małym rozumku był skupiony tak naprawdę na jednym, to nasze myśli uciekają, są rozproszone, kłębią się, plączą, frustrują i najczęściej nam nie służą. Wiesz co mi pomaga? Właśnie pozytywne myślenie – tym razem podjedziemy! Wierz lub nie, ale zaczynają dziać się cuda! Wtedy z tylnego fotelika słyszę “mamusiu, dasz radę”, albo akurat pojawia się sąsiad i pomaga! Dzieci wiwatują, a ja znowu czuję wdzięczność.

Z docenianiem siebie, takie “thank you for today”, o którym pisałam w styczniu i pewnie jeszcze nie raz ode mnie to usłyszysz 😉 I mam nadzieję, że wejdzie to Tobie w nawyk. Myśl o sobie dobrze, zauważaj, dostrzegaj i świętuj te małe codzienne cuda, które są Twoim udziałem! Upieczone ciasteczka owsiane z żurawiną wspólnie z pięcioletnią asystentką, wytłumaczone zadanie z matematyki, przybicie piątki pod wodą na basenie! Takie chwile i rytuały, może i przyziemne, ale WASZE!

Jak już wyjedziesz z tej zaspy, wytrzesz gile, włączą prąd, a Ty w radiu usłyszysz swoją ulubioną piosenkę, (sama wiesz o którą chodzi, prawda?) zrobisz w kuchni dwa piruety i upieczesz ciasteczka, a w nocy przemienisz się w Wróżkę Zębuszkę, to pomyśl sobie, jaka jesteś fantastyczna! Doceń to w sobie, przybij sobie piątkę i świętuj każdego dnia, nie tylko w lutym! 

Trzymaj się ciepło, zdrowo i radośnie, odlotowa mamo! Do przeczytania w marcu, będzie wiosennie i energetycznie 😉

Autor: Karolina Choszcz, coach