Patrząc na to jak świetnie radzą sobie mamy, które zdecydowały się otworzyć własny biznes, postanowiliśmy przybliżyć wam sylwetki innych supermam. „Przedsiębiorcze mamy” to nasz nowy cykl wywiadów i reportaży, w którym pokażemy silne i odważne kobiety, dla których macierzyństwo okazało się być również zawodową inspiracją.

Na bohaterkę pierwszego wywiadu, wybrałyśmy jedną z założycielek firmy Granatovo – marki odzieżowej, która produkuje m.in. sukienki do porodu i karmienia. Basia i Dominika to dwie prekursorki na polskim rynku, które stworzyły produkt, którego wcześniej nie było. Rynek szybko zweryfikował, że założenie firmy Granatovo, było strzałem w dziesiątkę. Jednak to nie tylko sprzedaż konkretnego produktu. To również walka ze stereotypami i misja, która dąży do polepszenia komfortu rodzących kobiet. Z Basią z firmy Granatovo rozmawiała Anna Felska – redaktor naczelna portalu supermama.life.

Jak powstała firma? Skąd pomysł na tworzenie odzieży do porodu?

Pomysł powstał gdy u mojej wspólniczki pojawiła się wizja macierzyństwa, czyli pierwsza ciąża. Z racji tego, że Dominika jest architektem, zaczęła szukać produktu, który powinien być funkcjonalny i zaprojektowany na taki ważny moment w życiu każdej kobiety, czyli poród. Ku jej zdziwieniu okazało się, że na rynku nie ma w ogóle niczego, co przewiduje taką sytuację. Były koszule do karmienia, ale nie było koszul, które byłyby zaprojektowane na czas porodu i połogu. To był pierwszy moment, w którym zauważyła, że na rynku jest jakaś luka.
Rok później to ja byłam w ciąży i miałam zupełnie odmienne zdanie, czyli takie powszechne (nadal panujące), że powinno się wziąć cokolwiek, urodzić i wyrzucić do śmieci. Urodziłam w czymś takim moje pierwsze dziecko i nie ukrywam, że bardzo utrudniło mi to poród. Wtedy zrozumiałam również to, o czym mówiła Dominika, że poród powinien odbywać się w produkcie specjalnie do tego przygotowanym.Bo to nie jest tylko moment samego wydania dziecka na świat. Poród to jest też przyjęcie do szpitala, on sam trwa często wiele godzin, a potem zostajemy na kilka dni na sali poporodowej

Basia i Dominika – założycielki firmy Granatovo

Zaczęłyśmy myśleć o czymś, co łączyłoby te wszystkie funkcje, w jednym produkcie. Obserwowałyśmy oczywiście to, co jest na rynkach zachodnich, jednak tam dużo jest produktów jednorazowych. Przystosowanych tylko i wyłącznie na poród, a potem właściwie bezużytecznych. Wiedziałyśmy, że koszty produkcji będą w Polsce wysokie, i że rynek nie przyjmie produktu jednorazowego za wysoką cenę. No i już wtedy myślałyśmy o czymś w duchu zero waste. Czymś czego nie wyrzucimy po jednym użyciu.

Dominika w między czasie urodziła kolejne dziecko i nadal nie mogła zrozumieć, że nie ma na rynku żadnego takiego produktu. Same postanowiłyśmy go stworzyć. Coś wygodnego, funkcjonalnego i ładnego. Co więcej zarówno ja, jak i Dominika, jesteśmy wysokie i okazało się, że to, co dostępne jest na rynku (głownie mało atrakcyjne koszule nocne do karmienia) jest dość krótkie. Poród to czas, w którym kobietom nie marzy się spódniczka mini, a raczej sukienka maxi. Połóg ma swoje prawa.

Intymność w szpitalu i w domu sprzyja mamie, a nie jej przeszkadza. Chciałyśmy zaprojektować produkt, który będzie funkcjonalny także dla wysokich osób. Nasze sukienki do porodu są w dwóch długościach, ponieważ nie da się połączyć kobiet wysokich i niskich jednym rozmiarem. Mają klasyczną rozmiarówkę: S, M, L i dwie długości: short i long.

W 2014 roku gdy rodziłam swoje drugie dziecko, powstał prototyp sukienki. Miała jeszcze niedoskonałości, np. brak kieszeni. To taki niby niuans, a jednak w czasie porodu i pobytu w szpitalu, a potem w domu dosyć istotny. Koszule do spania, karmienia z założenia nie mają kieszeni, bo jak śpimy to kieszeni nie potrzebujemy. Jednak gdy rodzimy, karmimy i opiekujemy się dzieckiem – kieszenie naprawdę wspierają mamy. Rok zajęło nam wprowadzenie pierwszej sukni na rynek. Nie ukrywam, że nie znałyśmy się na samej produkcji odzieżowej. Miałyśmy tylko dobry pomysł. Funkcjonujemy na rynku już szósty rok i to z sukcesem. Sukienka do porodu Granatovo jest dość rozpoznawalną marką wśród mam. Z czasem zaczęłyśmy rozszerzać naszą ofertę i dzisiaj mamy już kilkadziesiąt modeli na ciążę, poród, połóg i karmienie piersią.

GRANATOVO – dlaczego taka właśnie nazwa?

Zależało nam na czymś chwytliwym, czymś co łatwo zapamiętać. Oczywiście nazwa związana jest z kolorem. Szukając koloru do sukienki, współgrającego z fizjologią porodu i połogu, wiedziałyśmy, że musi być to coś ciemnego. Kolor czarny w polskiej kulturze jest przypisany smutnym uroczystościom, dlatego nie chciałyśmy czarnych sukienek. Granat był dla nas taki naturalny. Granat to też kolor najczęściej wybierany przez mamy. Dowiedziałyśmy się tego już wiele lat później od przedstawicielki jednej z największych światowych platform sprzedażowych. W słowie granatovo, ukryty jest człon „ovo”, który po łacinie oznacza jajko. Połączenie to kojarzy się więc z narodzinami, zwiastuje coś nowego.

Wiele mówi się o funkcjonalności waszych produktów, ale pozostaje także aspekt psychologiczny. Wasze ubrania dają również ten komfort. Mimo, iż kobieta podczas porodu skupia swoje myśli na maluszku, który ma przyjść na świat, to jednocześnie nadal może czuć się w waszej sukience kobieco, prawda?

Kobieta rodząc, nie przestaje być kobietą. Na każdą okazję, przygotowujemy specjalne ubranie. Na ślub ubieramy suknię ślubną, na rozmowę o pracę ubieramy się elegancko i zgodnie z dress codem danej firmy. Jak my rodziłyśmy swoje dzieci, to na rynku dostępne były tylko szare, różowe, pomarańczowe koszulki do karmienia, które miały przeważnie bardzo infantylne wzory: serduszka, słoniki, żyrafki, kwiatuszki, a także napisy typu „bobo”. Rodząc kobieta nie staje się nagle dzieckiem, wręcz przeciwnie. Chciałaby być traktowana poważnie.

To nie jest tak, że strój jest najważniejszy. Jednak same trochę odejmowałyśmy sobie w ten sposób powagi. Chciałyśmy, aby kobieta poprzez strój mogła wyrazić, że jest przygotowana do porodu, że wie jak przebiegają kolejne jego fazy. Nasz produkt skłania do myślenia. Na przykład rozcięcie w sukience na plecach, służące do znieczulenia, może być impulsem do przemyślenia tego tematu: „Czy chcę znieczulenie? Jakie? Jak znieczulenie wpływa na poród? Czy może go wydłużyć?”. Kobieta sprawdzi szpital w którym chce rodzić i dowie się jaka jest tam polityka dotycząca znieczuleń. Albo rozpięcie do kangurowania – to natomiast przypomina, jak ważne jest, aby do planu porodu wpisać, że zależy nam na dwu godzinnym nieprzerwanym kontakcie skóra do skóry. Podsumowując, sukienka ma również wspomóc mamę w myśleniu o samym akcie porodu w taki poważny, świadomy i odpowiedzialny sposób.

Mało kto mówi jak wygląda połóg. Od kilku lat widzimy, że temat przebija się w social mediach, jednak finalnie niewiele się o nim mówi. A już na pewno niewiele mówi się o tym, jak on w ogóle przebiega. A jest to okres, kiedy nasza fizjologia nami rządzi i często nie mamy siły dbać o siebie tak, jak byśmy chciały. Przez te dwa, trzy tygodnie nie zawsze możemy to wszystko ogarnąć. Po co sobie jeszcze dokładać niewygodnym ubraniem, które nie współgra z naszą fizjologią? Dlatego zaprojektowaliśmy sukienkę granatową.

Większość koszul do karmienia jest szarych, a przecież szary ciemnieje pod wpływem wilgoci, czyli w tym wypadku mleka. To nie jest widok, który mama ma ochotę potem oglądać w lustrze. Albo stanąć przed kimś obcym w szpitalu z dwoma wielkimi plamami na ubraniu. Kolor granatowy pomaga ukryć fizjologię. Pierwsze dni karmienia piersią bywają bardzo trudne. Dlatego nasza sukienka ma podwójny delikatny materiał, nieirytujący piersi oraz magnesy. Te pozwalają jedną ręką obsłużyć rozpinanie, gdy druga zajęta jest małym krzyczącym z głodu dzieckiem. Sukienki mają jeszcze wiele innych rozwiązań wspomagających mamę. To nasza dewiza przy projektowaniu. Funkcjonalnie i ładnie.

To też jest taka trochę walka ze stereotypami. Przez wiele lat funkcjonowało inne myślenie. Nasze babcie, mamy, uznałyby pewnie, że takie produkty to jest jakaś fanaberia.

Nadal niestety tak to jest uznawane. Mając nasze własne doświadczenia, szczególnie gdy miałam za sobą poród w ubraniu, który go utrudniał, a potem już w naszym prototypie sukienki, absolutnie widzę ogromną różnicę. Hasło „urodź w byle czym”, albo „urodź w koszulce męża” jest dla nas dość absurdalne. Przecież niektórzy partnerzy są niżsi od swoich kobiet, więc trudno, aby kobiety rodziły w ich koszulkach. To są jakieś takie historyczne rzeczy. Oczywiście nie mówimy, że zawsze trzeba rodzić w naszej sukience. Chodzi jednak o to, aby kobieta przemyślała to i nie szła takim stereotypowym myśleniem – „weź byle co, a potem wyrzucisz”. W Polsce jest około 350-400 tysięcy porodów rocznie. Każda wyrzucona koszula to byłaby spora sterta śmieci. To bez sensu w czasach, gdy o środowisko musimy pilnie zadbać.

W Pani przypadku macierzyństwo podsunęło świetny pomysł na biznes. Czy trudno było podjąć decyzję o założeniu firmy?

Macierzyństwo jest genialnym momentem na biznes, bo po prostu wtedy kobiety są bardzo kreatywne. Dostrzegają jak ważny jest czas pracy, gdy nie dostosowuje się on do ich życia. Pracujemy w korporacjach, albo w firmach „od i do” konkretnej godziny. Wiele kobiet podczas urlopu macierzyńskiego zaczyna myśleć o swoim biznesie. Macierzyństwo i praca na etacie po osiem, dziewięć godzin dziennie, bywa dla wielu trudna do pogodzenia. U nas wydarzyło się podobnie. Ja pracowałam w korporacji, Dominika w dużej pracowni architektonicznej. Obie miałyśmy prace zadaniowe i często łączyły się one z projektami, które pochłaniały weekendy i noce. To trudne dla mamy z małym dzieckiem.

Basia i Dominika – założycielki firmy Granatovo

Cztery lata temu obie postanowiłyśmy porzucić nasze poprzednie firmy i poświęcić się tylko Granatovo. Oczywiście, to jest zawsze inwestycja finansowa i czasowa, ale satysfakcja jest ogromna , a praca w godzinach takich, jakie same ustalimy. Wiem, że nie wszystkim się udaje, bo w czasie naszej sześcioletniej historii widziałyśmy wiele marek, które się otwierały i zamykały. Nawet jeśli się nie uda, to myślę, że to zawsze jest wartość dodana. Dlaczego? Bo zawsze powtarzamy, że najlepszy pracownik to taki, który miał własną firmę.

We własnej firmie trzeba robić wiele rzeczy samemu, trzeba być kreatywnym, trzeba być wielozadaniowym i ciągle się uczyć. Robić wszystko, od zamawiania papieru toaletowego, przez marketing i działalność stron internetowych, po załatwianie spraw prawnych i księgowych. Wiadomo, że nie każda firma, mówiąc kolokwialnie „wypala”, ale doświadczenie jakie można przez to zdobyć, jest bezcenne. Myślę, że każdy dobry HR-owiec, który podczas rozmowy rekrutacyjnej usłyszy od kandydata, że ten zamknął swoją firmę, nie powinien traktować tego w kategorii porażki. Wręcz przeciwnie, jako jego wielką zaletę.

Państwa firma doceniana jest przez wiele organizacji, fundacji. Ale najważniejszą rekomendacją są zadowoleni klienci. Czy zdarzają się również takie sytuacje, gdy klientki dzielą się swoimi osobistymi historiami?

Tak nasze produkty są doceniane na wielu płaszczyznach. Otrzymałyśmy pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka. W 2019 roku byłyśmy w finale konkursu Dobry Wzór, organizowanego przez Istytut Wzornictwa Przemysłowego. Na co dzień współpracujemy z Fundacją Rodzić po Ludzku, dbającą o prawa kobiet podczas porodu oraz Fundacją Bank Mleka Kobiecego, która tworzy sieć placówek donacji mleka dla wcześniaków. To wszystko cieszy, ale opinie klientek są dla nas najważniejsze. Mamy z nimi bezpośredni kontakt dzięki showroomowi, działającemu w Warszawie przy ul. Dąbrowskiego 36.

Często uczestniczymy też w targach, chociaż w ostatnim czasie z powodu covidu, jest ich oczywiście nieco mniej. Ta relacja z klientem jest, również w social mediach. Często klientki chwalą nasze rozwiązania i produkty. Takim najbardziej niesamowitym komplementem, który dostałyśmy od klientki, było to, że nasza sukienka do porodu i karmienia uratowała jej laktację. Opowiadała, że gdy jej piersi były tak obolałe i zmęczone wszystkim, to jedyne w czym mogła funkcjonować, to nasza sukienka, bo jej materiał był miękki i przyjemny, Gdy tworzy się produkt, który ma wspierać mamę karmiącą piersią, to jest to chyba największy komplement.

Są klientki, które wracają ze względu na jakość naszych ubrań. Nasza dzianina jest produkowana specjalnie dla nas, jest najwyższej jakości, w najlepszych wykończeniach. Jest niestety droga, co też przekłada się na cenę finalną produktu, ale to potem procentuje w ich żywotności. Wiemy, że nasze sukienki do porodu trafiają czasem w drugi, trzeci i piąty obieg, a dziewczyny przekazują je sobie. Biznesowo nie jest może do końca uzasadnione, ale jest to dla nas duży komplement. To oznacza, że te sukienki są świetnym rozwiązaniem na poród.

Puentując naszą rozmowę, chyba trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że warto aby każda przyszła mama była bardziej odważna i walczyła o swój komfort, w trakcie porodu i w pierwszych dniach po nim. Każda z nas zasługuje na to, żeby czuć się dobrze.

Zdecydowanie. Z własnego doświadczenia wiemy, że czas kiedy dowiadujemy się, że jesteśmy w ciąży, to nagle za wszelką cenę chcemy kupić wszystko dla dziecka, bo to jest taki naturalny odruch. Często zupełnie zapominamy o sobie. My chcemy, aby mama pomyślała o sobie, bo dziecku potrzebna jest też szczęśliwa mama. Szczęśliwa mama to też taka mama, która jest zaopiekowana w sferze mentalnej i takiej bardziej przyziemnej, jak ubranie. Dobre ubranie to nie wszystko, ale naprawdę potrafi pomóc.

Dziękuję za rozmowę.

Zapraszamy do odwiedzenia strony firmy: grantovo.com.